Przyszedł czas… Wraz z powiększeniem rodziny trzeba było wykombinować więcej miejsca na tym samym metrażu 😉
W naszych remontach jest zazwyczaj tak, że koncepcja dojrzewa bardzo długo. Zastanawiamy się nad tym co chcemy zrobić, jak to zrobić najlepiej, u kogo czy też jaki sprzęt kupić. Sprawa tym razem dojrzewała kilka miesięcy. A temat jest jasny…
Suszenie prania
Banał, nie? Suszarka rozstawiona w domu. Nie tym razem. Przy trójce dzieci i mieszkaniu w bloku nie możemy pozwolić sobie na wygospodarowanie choćby kawałeczka na wiecznie stojącą suszarkę (pajacyki, body, rampersy, pieluchy, bluzka zalana sokiem, bluzka upaprana w czekoladzie) – przy dzieciach w wieku 0, 5 i 8 lat do suszenia jest baaardzo dużo.
Jednoznacznie skierowaliśmy się do urządzeń elektrycznych. A jeszcze bardziej konkretnie w stronę Boscha (były jakieś nieśmiałe próby spoglądania na inne marki, ale dotychczas zawsze kończyło się to nieciekawie).
Pierwszym odruchem była wymiana pralki na pralkosuszarkę. Wiadomo – zamiast dwóch urządzeń – jedno. Okazało się jednak, że pralko-suszarka Bosch poza klasycznymi przyłączami (woda, prąd, odprowadzanie wody) odprowadza jeszcze gorące (60°C) powietrze, co w zasadzie uniemożliwia umieszczenie jej pod blatem.
Ostatecznie po przeglądnięciu wszystkich modeli Boscha wybór padł na WTYH7780PL. Suszarka kondensacyjna (zbiera wodę do specjalnego pojemnika), samoczyszcząca i samorobiąca inne rzeczy. Można ją kupić np. w Neo24.
Od chwili gdy wstawiliśmy ją do szafy w przedpokoju z naszego mieszkania zniknęła rozstawiana suszarka. Rzeczy do prasowania, które zawsze zalegały w szafie w pokoju w zasadzie zniknęły (wyjęcie ciepłych, wysuszonych rzeczy w zasadzie eliminuje konieczność prasowania). Na koniec trzeba wylać wodę i wyczyścić filtr, ale to dosłownie minuta.
Po zmywarce suszarka to drugi sprzęt, który na przestrzeni lat zmienia całkowicie życie. Usuwa znienawidzoną czynność. Na dobre.