To chyba najlepsza sytuacja w zawodowym życiu, gdy pasja staje się zawodem i później pozostaje pasją.
Projektowaniem i tworzeniem aplikacji webowych zajmuję się od 25 lat (ale to zabrzmiało). W sekcji ‘O mnie’ znajdziecie skrótowe zapisy o tym czym się zajmowałem, ale dzisiaj chcę napisać parę słów o moich niedawnych doświadczeniach. Wszystko zaczęło się już ładnych kilka lat temu, od pomysłu, przez który nie mogłem zasnąć pół nocy. Spisałem go żeby nie zaginął, a później zająłem się czymś innym (sprawdziłem teraz – domena zajęta 12.11.2020, ale ten czas leci).
Pomysł ostatnimi czasy przerodził się w coś namacalnego. O czym piszę? Zaczęło się od kodów QR i od tego jak je wykorzystać do stworzenia gry terenowej. Na to nałożyła się tematyka gier fabularnych, w które grywałem jeszcze w szkole średniej i wszystkich innych pomysłów zaczerpniętych z twórczości Andrzeja Pilipiuka, Leszka Hermana, a sięgając jeszcze wcześniej – do gier paragrafowych (ciekawe czy ktoś je jeszcze pamięta?).
Pomysł był prosty – stworzyć narzędzie do projektowania i przeprowadzania gier terenowych z wykorzystaniem kodów QR, materiałów wideo, audio, zagadek, lokalizacji GPS. Takie, w którym można stworzyć dowolną opowieść. Z fabułą, z wykorzystaniem różnorakich zagadek.
Twórczy niepokój
Pewnego dnia przyszło natchnienie i odpowiedni poziom umiejętności technicznych. Od prototypu do prototypu, pisałem i zmieniałem. Wymyślałem kolejne warianty i komplikacje. Przy okazji poznawałem aktualne ograniczenia technologii, którymi do tej pory nie interesowałem się w ogóle (nigdy nie musiałem korzystać w aplikacji webowej z GPS, czy z umieszczonego na stronie skanera kodów QR). Kolejne wersje interefejsów użytkownika czasem komplikowały cały system, ale stopniowo pozwalały poczuć satysfakcję z tego, jak całość zaczyna wyglądać.
Któregoś dnia Sylwia zaproponowała, żeby w końcu użyć tego narzędzia do przeprowadzenia rzeczywistej gry. No i wtedy pojawił się wątek fabuły – można wiele, ale żeby tak już pokazać to ludziom? Trzeba przecież przygotować jakieś rzeczywiste zadania, zagadki, coś musi się dziać. Ruszyło wymyślanie.
W tym miejscu do głosu doszło moje aktualne hobby – druk 3D (jeżeli przeczytaliście parę tekstów na tej stronie to wiecie, że od pewnego czasu zajmuję się poznawaniem tego tematu, również w ramach OTINOT). Koniec końców na potrzeby testowej gry wykorzystanych zostało kilka elementów drukowanych, stanowiących ważny element towarzyszący rozgrywce.
Gra testowa
Testowa gra została przeprowadzona podczas Kursu Zastępowych „Szyszka” prowadzonego w Szczepie „Knieja” w Hufcu Szczecin ZHP. Cztery zastępy kursowe ruszyły w miasto, każdy z własną trasą wytyczoną przez aplikację. Wszystkie wróciły z gry w kompletnym składzie, z rozwiązanymi zagadkami i co najważniejsze (mimo nienajlepszej pogody) w dobrych humorach. Poniżej parę grafik związanych z testami.
Po przeprowadzeniu gry zapał twórczy nieco opadł, ale znalazł też nowe pole. Mam już z grubsza działającą aplikację do tworzenia gier terenowych, ale odkryłem nowy wątek w tworzeniu namacalnych gadżetów te gry wzbogacających. Tak jak w grze testowej (nazwanej roboczo „Szyszka Game”) pojawiły się drukowane zasobniki zamykane na szyfr, tak w następnej grze (fabuła powoli buduje się wokół tytułu „Zaginiona buława”) pojawi się element, którego tworzenie sprawia mi już teraz nie lada satysfakcję.
qrGame.pl
Druk 3D, elementy elektroniki, prostej mechaniki, magnetyzmu. Wracają tematy, którymi kiedyś zajmowałem się w technikum i na studiach. Chęć stworzenia czegoś unikalnego popchnęła mnie w końcu do nauki projektowania 3D (bez szału, ale się udaje) czy szukania rozwiązań, które sprawią, że „gadżet” będzie faktycznie wzbogacał przygodę.
Jak napisał kiedyś Arthur C. Clarke – „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”.
Nic mnie nie goni, a te drobne postępy sprawiają olbrzymią satysfakcję. Może za jakiś czas gry z użyciem qrGame.pl wypłyną na szersze wody. Czas pokaże…