Dzisiaj krótko. Jeżeli ktoś miał kontakt z technicznymi zagadnieniami druku 3D, musiał spotkać się z uciążliwym tematem „podpór”.
Dla tych, którzy nie mieli kontaktu: druk 3D polega z nakładaniem jednej na drugą, kolejnych warstw druku. Problem pojawia się w sytuacji, gdy warstwa musi „zawisnąć” w powietrzu. Czasami da się to rozwiązać „mostami”, ale czasami niezbędne okazują się właśnie podpory, aby kolejnej warstwy nie zmuszać jednak do lewitacji.
Dlaczego temat podpór jest uciążliwy? To zasadniczo bardzo proste – materiał kolejnej warstwy układany na podporze w mniejszym lub większym stopniu łączy się z nią. To powoduje, że podpory trzeba oddzielać od wydruku właściwego po jego zakończeniu. I znowu – czasami oddzielą się bez śladu, a czasami jest to droga przez mękę kończąca się dodatkowo szlifowaniem.
Niektóre firmy produkujące drukarki 3D (np. BambuLab i Prusa) wprowadziły na rynek rozwiązanie pozwalające na druk kolorowy (w zasadzie działa to trochę jak kolorowa klasyczna drukarka – ładuję kilka kolorów tuszu). Tutaj ładuję cztery szpule filamentu PLA w różnych kolorach i mogę w ten sposób uzyskać wydruk zawierający cztery kolory. Urządzenie (nazwijmy je zmieniarką filamentu) w firmie Bambu Lab nosi nazwę Automatic Material System.
Ale można użyć zmieniarki nie tylko do zmiany koloru, ale również materiału! Najbardziej podstawowymi materiałami do druku 3D są PLA i PETG (to takie różne rodzaje . Nie wchodząc w żadne szczegóły – nie łączą się ze sobą. To znaczy, że warstwa PLA położona na warstwie PETG (i odwrotnie) nie połączą się pod wpływem rozgrzanej głowicy drukarki.
A co to oznacza? Można tak wydrukować podpory druku, żeby były z innego materiału niż wydruk właściwy i przy zdejmowaniu po prostu oddzieliły się od niego. A to oznacza, że szansa na to, że przy odłamywaniu podpór połamie się sam wydruk drastycznie spada.
Dla Ciebie, który nie miałeś styczności z technikaliami druku 3D to pikuś, ale to naprawdę świetne rozwiązanie 🙂
Na zdjęciach podstawowa próbka tego o co w ogóle chodzi.